chleb suchy jeno. Potem nie nadpłynęło nic. Rozwianie się największej nadziei rozpaczą napełniło serce biedaków. Na kogoż liczyć, gdy opuścili ich bracia. Odcięci od świata wśród mroźnej zimy zwątpili we wszystko.
Był właśnie wtorek, w koloniach brakło chleba. Stefan z delegatami powzięli pomysł chodzenia za składkami po miastach sąsiednich. Wygłaszano też mowy. Ale nie na wiele się to zdało. Ogół zrazu życzliwy zobojętniał, gdyż strejk odbywał się cicho, bez scen dramatycznych. Skąpe jałmużny podtrzymały jeno najbiedniejszych. Inni sztuka po sztuce sprzedawali sprzęty domowe. Wszystko przeszło w ręce przekupniów starzyzny, włosień z materaców, garnki i meble. Na czas krótki odetchnięto, i drobni bowiem kupcy oprymowani przez Maigrata ofiarowali kredyt by zyskać odbiorców. Kilku, jak Verdonk i dwaj piekarze Carouble i Smelten otwarli sklepy, ale wnet zapasy ich się wyczerpały i musieli przestać dawać nie mając pieniędzy na świeży towar.
Stefan był gotów oddać ciało i duszę za sprawę, poszedł do Marchiennes zastawił swe ubranie sukienne, by przynajmniej Maheuowie mieli zupę. Zostały mu jeno buty, zachował je, by mudz chodzić. Zrospaczony był, że strejk wybuchł za wcześnie, gdy kasa wsparć była jeszcze pusta niemal. Uważał to za jedyną przyczynę niepowodzenia. Niewątpliwie górnicy zwyciężyliby mając środki. Wspomniał Souvarina oskarżającego Kompanię, że prze do strejku, by zniszczyć ledwo co założoną kasę.
Drażnił go niezmiernie widok nędzarzy bez chleba i ognia. Wędrował daleko nieraz, aż do zmęczenia. Przechodząc raz koło Requillart ujrzał leżącą na ziemi zemdlałą starą kobietę. Podniósł ją i zawołał do pomocy dziewczynę stojącą pod parkanem.
— A to ty, — rzekł poznawszy Mouquettae — pomóżże mi! Trzeba jej dać czegoś napić się.
Wzruszona do łez pobiegła do rudery, gdzie mieszkała z ojcem i przyniosła wódkę i kawałek chleba. Starowina przyszła do siebie po wódce i poczęła chciwie
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/245
Ta strona została przepisana.