żyć czasu pracy. Ale znów przerwał i począł opowiadać o innym strejku. — Przeżył ich tyle! Kończyły się zawsze w lesie... bądź tu, bądź niedaleko stąd w Charbonnière, albo wreszcie w Saut du Loup. Czasem było zimno, czasem gorąco, a jednego wieczoru padał deszcz tak silny, że rozeszli się nie powiedziawszy słowa. A jednak właśnie tego wieczoru nadeszli żołnierze króla i krew się polała.
— Podnieśliśmy ręce, jak teraz podnoszę. Przysięgliśmy nie zjeżdżać... ach przysiągłem... przysiągłem! Tłum słuchał z otwartemi ustami, poczęło wszystkim być jako nieswojo, ale Stefan, który pilnie śledził przebieg sceny, wskoczył na pniak obok Bonnemorta i objął go ramieniem. Równocześnie w tłumie dostrzegł Chavala. Myśl, że jest i Katarzyna rozpłomieniła go na nowo. Chciał, by widziała jego popularność.
— Koledzy słyszeliście opowiadanie tego starca! — począł na nowo. — Wiecie ile wycierpiał! I tak jak on będą cierpieć wnuki nasze i prawnuki, jeśli raz końca nie zrobicie z tymi złodziejami i katami.
Straszny był w tej chwili. Nigdy tak nie przemawiał dotąd. Jak sztandar niedoli trzymał w objęciach Bonnemorta, jak symbol żywy nędzy i cierpień wołających o pomstę. W krótkich zdaniach mówił teraz, ilustrując swe słowa przykładem rodziny Maheuów, wykazał jak całą tę rodzinę wyssała kopalnia i wysysa teraz jeszcze po stu latach pracy. Przeciwstawiał potem tym nędzarzom utuczonych posiadaczy Montsou przewalających się po złocie, ową bandę akcyonaryuszy, którzy dają się jak nierządnice utrzymywać od stu lat nie biorąc się do roboty. Czyż nie woła o pomstę, że taka masa ludzi z ojca na syna w nędzy dręczy się pracując pod ziemią poto, by ministrowie mogli dawać bale, a pokolenia wielkich panów i burżujów żyli w dostatkach i tuczyli się jak wieprze! Stefan studyował choroby zawodowe górników i rostaczał teraz przed słuchaczami straszny, pełen wstrząsających szczegółów obraz. Niedokrewność dziedziczna, szkrofle, czarna bronchitis, dławiąca astma, obezwładniający reumatyzm. Oto
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/277
Ta strona została przepisana.