Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/281

Ta strona została przepisana.

— W końcu zdecydowano się go słuchać.
— Towarzysze! Jutro rano do Jean Bart! Zgoda?
— Tak, tak, do Jean Bart! Śmierć zdrajcom!
Huragan trzech tysięcy głosów zerwał się, w zbił w powietrze i skonał kędyś na wyżynach cichych, prześwietlonych srebrnymi promieniami księżyca.