klatki. Nie było również nafty, ale odblask śniegu mimo pomroku wieczoru pozwalał rozróżnić przedmioty w izbie.
Rozległ się stukot drewnianych sabotów, Levaque otwarła drzwi i wrzasła zaraz z progu.
— Powiedziałaś, że biorę od mego lokatora dwadzieścia sous, za każdą noc spędzoną ze mną?
Maheude wzruszyła ramionami.
— Daj mi spokój! Nic nie mówiłam! Któż ci to powiedział?
Powiedziano mi i basta! Powiedziałaś dalej, że słyszysz przez ścianę jak robię świństwa i brud narasta w moim domu warstwami, gdyż ciągle leżę na grzbiecie.... No zaprzecz,... co?
Co dnia przychodziło do awantur z powodu plotek. Rodziny sąsiadujące z sobą kłóciły się i godziły nieustanie. Zwłaszcza teraz podczas strejku, głód i niedostatek zbudziły żądzę sporów pomiędzy kobietami, a spory te kończyły się zazwyczaj bitką mężczyzn.
Niebawem wpadł Levaque wiodąc za sobą za kark Bouteloupa.
— Oto jest nasz lokator! — zawołał. — Opowie nam, czy daje mojej żonie dwadzieścia sous za noc.
Bouteloup przerażony protestował bąkając:
— O nie! Nigdy!
Levaque podsuwał Maheuowi pięść pod nos.
— Słuchaj, tego nie zniosę. Powinieneś swej żonie połamać kości! A może wierzysz temu co mówi?
— Do stu dyabłów! — mruknął Maheu zbudzony z zadumy. — Cóż to znowu za płotki? Czy nie dość ma każdy do roboty ze swą własną nędzą? Daj mi spokój, albo stłukę cię na kwaśne jabłko! Któż to oczernił mą żonę? Kto mówił, że to powiedziała?
— Kto mówił? Pierronka!
Maheude wybuchła pogardliwym śmiechem i rzekła zwrócona do pani Levaque:
— A... Pierronka! Dobrze, powiem ci więc co ona mówiła o tobie. Powiedziała, że śpisz zawsze z dwoma naraz. Jednym pod spodem, drugim na wierzchu!
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/362
Ta strona została przepisana.