Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/401

Ta strona została przepisana.

Śmiał się i trącał Zacharyasza kłócącego się z żoną, która nie chciała trzymać na rękach obojga dzieci, by się mogły przyglądać.
W grupach stali widzowie tu i owdzie, a na szczycie wzgórza. Już przy pierwszych domach kolonii stał oparty na kiju dziadek Bonnemort, który się aż tu zawlókł. Stał nieruchomy rysując się wyraźnie na tle zaróżowionego nieba.
Gdy padły pierwsze cegły, Richomme stanął znowu między żołnierzami a tłumem. Ostrzegał jednych, prosił drugich, nie zważając na niebezpieczeństwo, a był tak zrospaczony, że wielkie łzy toczyły mu się po policzkach. Nie słychać było co mówi, wielkie, białe jego wąsy poruszały się jeno konwulsyjnie.
Grad począł padać gęstszy, mężczyźni wzięli się też do rzucania.
Maheude, widząc, że mąż jej stoi z próżnemi rękami krzyknęła:
— Cóż ci to? Boisz się? Dasz więc, by tamtych biedaków zabrano do więzienia? O, gdybym tylko nie miała dziecka, zobaczyłbyś!
Stelka zawiesiła jej się u szyi z wrzaskiem i tamowała jej ruchy. Gdy Macheu nie słuchał, nogami przysuwała mu cegły mówiąc:
— Do kroćset djabłów, bierzesz, czy nie? Czy mam ci wobec ludzi napluć w twarz, by ci się krew rozgrzała?
Zaczerwienił się bardzo, począł łamać cegły i rzucać kawałki w żołnierzy. Podjudzała go popychała, tak, że wnet znalazł się przed samymi karabinami.
Grad cegieł przysłonił niemal całkiem mały oddział wojska. Szczęściem większość pocisków trafiała jeno mur ponad głowami żołnierzy. Co czynić, myślał kapitan? Na myśl, by cofnąć się w obręb kopalni, twarz jego oblał rumieniec wstydu, a i to było już teraz niemożliwe, gdyż gdyby jeno o krok oddalił się od muru, oddział zostałby otoczony ze wszystkich stron. Kawałek cegły strzaskał daszek jego kepi, krople krwi spływały mu po czole, wielu było już rannych, i czuł, że porwani instynktem samo-