Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/407

Ta strona została przepisana.

kich grozą i żalem, miało nadal pozbawiać robotników rozumnych i chętnych do pracy, środków do życia. Otworzymy tedy w poniedziałek rano wszystkie kopalnie, a skoro tylko praca podjętą zostanie, troskliwie zbadamy stosunki i z całą przychylnością zajmiemy się kwestyą, w jaki sposób poprawa losu pracujących jest możliwą. Uczynimy wszystko co leży w granicach słuszności i możliwości.

Zarząd »Spółki węglowej Montsou«.


Przez ciąg przedpołudnia przedefilowało przed tymi afiszami dziesięć tysięcy górników. Nikt nie rzekł ani słowa. Jedni potrząsali głowami, inni odchodzili powłóczą- nogami, ani muszkuł twarzy nie drgnął im podczas czytania.
Kolonia Maheuów trwała w najzaciętszym oporze. Zdawało się, że krew towarzyszów która zbroczyła błoto u bram Voreux, tamuje żywym dostęp do kopalni. Do pracy stawiło się stąd ledwo dziesięciu, to jest Pierron i dziewięciu obłudników jemu podobnych. Patrzano jak szli do kopalni i wracali i prócz ponurych wejrzeń nie doznali żadnych przeszkód. Jeszcze inny był powód, że nie dowierzano przybitej tu na kościele odezwie. Nie było w niej mowy o przyjęciu napo wrót zwróconych ksiącżek robotniczych. Czy ich Kompania nie przyjmie? Obawa represaliów, myśl solidarnego protestu przeciw wydaleniu najbardziej skompromitowanych utwierdzały resztę w opornem wyczekiwaniu. Mówiono, iż odezwa jest podejrzana i należy czekać. Wrócą wszyscy do pracy, gdy zarząd powie jasno, co uczynić zamyśla. I znowu kolonia zapadła w odrętwienie. Po chrzcie krwi, przestano bać się już głodu.
Zwłaszcza na dom Maheuów spadło przygnębienie. Maheude od powrotu z cmentarza nie otwarła ust. Po masakrze zgodziła się na pobyt w domu córki, którą w pół jeno żywą przyprowadził Stefan. Sypiał on teraz także w kolonii w jednem łóżku z Jeanlinem. Mógł zostać tu-