doboru podobać się mogła jeno arystokratycznym filozofom. Ale Stefan upierał się przy swojem, chciał udowadniać słuszność twierdzeń, więc Souvarine wątpliwości jakie miał wyraził w formie hypotezy. Przypuściwszy, że starego społeczeństwa już niema, że wymieciono je doszczętnie, czyż nie należało się obawiać, że w nowym świecie rozwiną się zwolna te same formy niesprawiedliwości, że zawsze będą chorzy i starzy, głupi i leniwi, więc zręczniejsi i rozumniejsi pochwycą władzę, a tamtych zamienią w niewolników. I przerażony obrazem tych stosunków wykrzyknął, że jeśli niemożliwą jest w społeczeństwie sprawiedliwość, to człowiek jako taki wytępiony być powinien. Ile razy rozwinie się społeczeństwo złe, tyle razy należy je zniszczyć, aż do zgładzenia ostatniego indywiduum.
Zamilkli obaj.
Souvarine długo kroczył po trawie cicho ponad samą wodą, jak lunatyk kroczy po rynnie ponad przepaścią, pewnym, spokojnym krokiem. Po chwili, bez widocznej przyczyny drgnął jakby potknąwszy się o cień, podniósł oczy na niebo i bardzo blady, cichym głosem spytał Stefana:
— Czy opowiadałem ci jak umarła?
— Kto?
— Moja kobieta... tam w Rosyi.
Stefan spojrzał zdumiony. Dziwiło go drżenie głosu Souvarina, zwierzenia się człowieka, którego zazwyczaj na słowo wyciągnąć było trudno. Stefan wiedział jeno, że kochankę Souvarina powieszono w Moskwie.
— Przedsięwzięcie nie powiodło się, — opowiadał Souvarine z oczyma utkwionemi w kanał. — Z piwnicy podkopywaliśmy przez dwa tygodnie nasyp kolejowy, nie dworski jednak, ale zwykły pociąg osobowy wyleciał w powietrze... Aresztowano Anuszkę... Przynosiła nam chleb co wieczora przebrana za chłopkę, ona też zapaliła lont, gdyż kobieta mniej budziła podejrzenia. Słuchałem ukryty wśród widzów procesu w...
Porwał go kaszel gwałtowny.
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/418
Ta strona została przepisana.