Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/444

Ta strona została przepisana.

zaprowadzić zbiegów w pobliże sztolni. Nim powzięto ten wniosek przedyskutowano i odrzucono mnóstwo arcy niepraktycznych projektów.
Negrel wytyczył punkty, gdzie miano zacząć robotę na podstawie starych planów obu kopalni, wyszukanych w archiwach. I jego, mimo zwykłej pogardy rzeczy i ludzi roznamiętniła ta akcya ratunkowa. Pierwsze przeszkody napotkano przy wejściu do szachtu w Requillart. Musiano rozszerzać otwór, wycinać drzewa i krzaki i naprawiać drabiny. Poczem poczęto pukać na wszystkie strony. Negrel z dziesięciu górnikam i spuścił się na dół, kazał im pukać kilofami, a potem nakazawszy ciszę przyciskał ucho do ściany, słuchał i czekał odpowiedzi. Ale daremnie przeszukano wszystkie dostępne jeszcze galerye, echo nie odpowiedziało. Wzrastało zaniepokojenie, nie wiedziano, gdzie zaczynać, w którym kierunku się posuwać, ale nie przestawano szukać.
Od pierwszego dnia przychodziła do Requillart Maheude, siadała na belce i nie ruszała się do wieczora. Każdego wychodzącego z szachtu pytała:
— Jeszcze nic?
— Nic! — odpowiadał górnik.
Siadała na nowo z wzrokiem utkwionym w czarny otwór. Jeanlin myszkował też dokoła jak dzikie zwierzę, którego jamę plądrują. Obawiał się, że znajdą małego żołnierza śpiącego tam pod skałami, ale ta część kopalni stała pod wodą, a poszukiwania kierowały się więcej ku zachodowi. Z początku przychodziła i Filomena, ale wnet znudziły ją te bezskuteczne poszukiwania, więc została w kolonii kaszląc od rana do wieczora. Natomiast Zacharyasz rozgorzał myślą znalezienia siostry, zrywał się z krzykiem w nocy, gdyż śniła mu się wyschła z gardłem spuchniętem od krzyku o pomoc, wstawał tedy przed świtem i biegł do Requillart. Dwa razy bez roskazu począł kopać, mówiąc, że czuje, iż to tutaj, więc Negrel zabronił mu schodzić na dół. Ale odpędzony, krążył ciągle koło szachtu, nie mogąc wytrzymać w domu.