Gdy wieść dotarła do Montsou zbiegli się ciekawi. Na dole tymczasem pracowano, a Negrel z obawy, by w galeryi nie trafić na przeszkodę kazał bić trzy, nachylone ku przypuszczalnemu miejscu, gdzie byli zasypani. Naraz, w ciasnej szyi pracować mógł tylko jeden hajer, ale zmieniano ludzi co dwie godziny. Węgiel wydobywano koszykami podając je z rąk do rąk, a łańcuch ludzi przydłużał się, w miarę jak docierano głębiej. Z początku robota szła szybko, zbliżano się po sześć metrów dziennie.
Zacharyasz dokazał tego, że mu pozwolono pracować. Był to zaszczyt o który się dobijano i chłopiec zły był gdy musiał ustępować miejsce innemu. Galerya jego wyprzedziła wnet inne, walił w węgiel z taką zaciekłością, że ze sztolni dolatało jego sapanie, podobne do sapania miecha kowalskiego. Wychodził tak zmęczony, że padał i musiano go zawijać w kołdrę. Ale na nieszczęście węgiel stawał się coraz to twardszy, dwa razy pękł Zacharyaszowi kilof i chłopiec płakał z wściekłości, że robota postępuje tak pomału. Cierpiał też skutkiem gorąca w ciasnym kominie, gdzie nie dochodziło powietrze. Ręczne wentylatory nie wystarczały i trzy razy musiano wynosić hajerów w pół zaduszonych gazami.
Negrel nie opuszczał szachtu, jedzenie przynoszono mu z domu, sypiał na sianie zawinięty w płaszcz. Odwagę i nadzieję podtrzymywały coraz to głośniejsze sygnały nieszczęśliwych wołające o pośpiech. Teraz brzmiały wyraźnie z metalicznym pogłosem jak dźwięki stroika. Kierowano się nim i jak w bitwie hukiem dział. Ile razy zmieniano hajera, w chodził w szyję Negrel i pukał, a pukanie odpowiadało za każdym razem coraz to natarczywsze. Posuwano się w dobrym kierunku, ale jakże wolno? Z pewnością nie będzie możliwem zdążyć na czas. W pierwszych dwóch dniach przebito wprawdzie trzynaście metrów, ale w trzecim zdołano przebić ledwie pięć, w czwartym cztery, w następnym trzy. Węgiel był tak twardy, że nie posuwano się teraz dziennie ponad dwa metry, dziewiątego dnia po nadludzkich wysiłkach przestrzeń przebita wynosiła razem trzydzieści dwa metry
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/446
Ta strona została przepisana.