Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/479

Ta strona została przepisana.

tryumfującym ową siłą, siłą ludu, słyszał oklaski... upajał się...
Skowronek odezwał się z pod chmur i Stefan podniósł głowę. Małe, różowe chmurki rozpływały się po szafirze i nikły. Dzień się zapowiadał cudny. Naraz przyszli Stefanowi na myśli Souvarine i Rasseneur. Ach, naturalnie wszystko musi rozlecić się w gruzy, jeśli każdy wyciąga rękę po władzę... Ta choćby olbrzymia Międzynarodówka, która świat miała odnowić rozleciała się, bo wielka jej armia ogarnięta szałem rosterek podzieliła się na części i starła w walkach wzajemnych. Czyż jednak miał racyę Darwin, mówiąc, że wszystko w świecie jest walką, w której zwyciężają silniejsi i w ten sposób utrzymują i uszlachetniają rasą? To pytanie zaniepokoiło go. Ale poradził sobie rozcinając węzeł po swojemu, gdyż dziś odpowiadała mu lepiej jego własna teorya. I oto wpadło mu na myśl, właśnie to swoje objaśnienie teoryi doboru i ewolucyi wziąć za temat pierwszego swego publicznego przemówienia. Jeśli już jedna z klas miała być pochłonięta, to czyż nie słuszne, by młody, silny lud pochłonął trupią, zdegenerowaną, starą burżuazyę. Z nowej tej, zwycięskiej klasy powstanie nowe społeczeństwo. Widział już wielką wędrówkę ludów, wielki zalew Europy przez barbarzyńców którzy odrodzić szli stare spruchniałe społeczeństwo. Nigdy tak silnie jak w tej chwili nie wierzył w przyjście rewolucyi, prawdziwej rewolucyi robotniczej, której łuny rozjaskrawią zachód wieku i pozdrowią świt nowego, wieku sprawiedliwości.
Szedł zatopiony w marzeniach, pukając laską w ziemię i rozglądając się wokoło. Ot tam leżało Fourche aux Boeufs, gdzie objął dowództwo nad strejkującymi i począł bieg od kopalni do kopalni. Dziś tam rozpoczynała się znowu zwierzęca, zabijająca, źle płatna praca. Zdawało mu się, że z głębi siedmiuset metrów dolata go huk regularnych, miarowych uderzeń kilofów i widzi czarnych, osmolonych górników, walących w czarną skałę z cichą zapamiętałością. Pokonano ich, zapłacili zmniejszonymi zarobkami, zapłacili trupami, ale Paryż nie za-