niska, pulchna, miała białe włosy i lalkowatą twarz, z której nie schodził wyraz zdumienia.
— Melanio, — odezwała się do kucharki — ciasto gotowe, mogłabyś, jak sądzę upiec brioszek. Panienka wstanie najwcześniej za jakie pół godziny, miałaby więc coś świeżego do czekolady. Toby dopiero była dla niej niespodzianka!
Kucharka, stara, chuda kobieta służąca od trzydziestu lat u Gregoirów poczęła się śmiać.
— To prawda, to byłaby niespodzianka! Rozpaliłam jak się należy, rura gorąca. Zresztą Honorka może mi pomódz trochę.
Honorka, dziewczyna dwudziestoletnia dzieckiem wzięta do domu i wychowana tutaj, służyła za pokojówkę, a prócz nich obu, do służby domowej liczył się jeszcze stary furman Franciszek spełniający zarazem cięższe prace. Ogrodem zajmowali się ogrodnik i ogrodniczka, odpowiedzialni za owoce, kwiaty, warzywa i drób. Stosunki pracodawców ze służbą były patryarchalne i cały ten mały światek żył sobie w spokoju i miłej zgodzie.
Pani Gregoire, której w łóżku jeszcze przyszedł do głowy genialny pomysł upieczenia brioszek została w kuchni, by widzieć, jak Melania będzie wsuwała do pieca małe, płaskowypukłe bułeczki. Kuchnia była ogromna, a jak ważną rzeczą była w Piolaine dowodziła wzorowa czystość w niej panująca, cały arsenał rondli, garnków i garnuszków, rozlicznych naczyń i przyborów. Można było wiedzieć z góry, gdy się tu zajrzało, że w Piolaine dobrze dawano jeść. Na półkach szafarń pełno było zapasów.
— Tylko pamiętaj je ładnie przyrumienić! — dodała pani Gregoire wychodząc do jadalni.
Palił się tu na kominku wesoły ogień, mimo, że pokój jak i cały dom ogrzewany był parą. Jadalnia zresztą nie miała zbytkownego umeblowania. Stał tu jeno wielki stół, stołki, kredens mahoniowy i dwa wygodne fotele świadczące, że państwo Gregoirowie są zwolennikami
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/81
Ta strona została przepisana.