wełny, na którym poprzedniego wieczora załatała dwie dziury.
— A zupa... trzeba iść! - zamruczała i zeszła spiesznie na dół potrącając wszystko co jej stało w drodze.
Alzira wróciła do nyży i wzięła na ręce krzyczącą znowu Stelkę. Ale umiała lepiej niż matka poradzić sobie z dzieckiem. Mając ośm lat była doświadczoną jak dorosła, położyła siostrę do ciepłego jeszcze łóżka i uśpiła dając jej do ssania palec. A było to bardzo na czasie, gdyż właśnie rozległ się nowy krzyk i bójka, którą musiała załagodzić. Obudzili się Henryś i Lenora, którzy we śnie tylko trzymali się czule za szyję, na jawie atoli wydzierali sobie garściami włosy i podbijali wzajem oczy. Dziś stroną napastującą była sześcioletnia Lenora, chłopiec przyjmował szturchańce nie oddając ich. Alzira musiała porwać ją za nogi i odciągać grożąc, że jej zbije skórę. Gdy przyszło do mycia powstał wrzask nowy powtarzający się zresztą za wkładaniem każdej części ubrania z osobna. Nie otwierano okiennic, by nie zbudzić dziadka Bonnemort, który wśród krzyku chrapał dalej w najlepsze.
— Jestem gotowa... czy dzieci ubrane? — spytała z dołu matka.
W izbie parterowej otwarła okiennice, rozdmuchała ogień dołożyła węgla. Miała nadzieję, że stary może nie wszystką zupę połknął, ale w garnku nie znalazła nic. Był jak wylizany. Ugotowała więc garść klusek, które miała w zapasie z dnia poprzedniego. Ugotowała je w czystej wodzie bez masła, sądząc, z tej odrobiny, która została w szafarni nie zostało nic po zrobieniu czterech „kanapek" rano. Zdumiała się jednak otwarłszy szafę. Okazało się, że Katarzyna potrafiła dokonać tego cudu i zostawić jeszcze kawałek masła wielkości orzecha laskowego. Prócz tego nic jednak więcej nie znalazła, ani skórki chleba, ani nawet kości do ogryzienia. Cóż zrobią, jeśli Maigrat trwał będzie dalej w uporze i nie da im kredytu, a mieszkańcy Piolaine odmówią pięciu franków ? Gdy wrócą z kopalni mężczyźni i Katarzyna musi im
Strona:Emil Zola - Germinal.djvu/93
Ta strona została przepisana.