Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/121

Ta strona została przepisana.

z najdzielniejszych władców w Nasimie, którego poniesiono do grobu jeszcze za życia (prawda, że złożony był ciężką chorobą) razem z kilkoma kobietami, zaduszonemi uprzednio, by mogły być mu towarzyszkami na drugim świecie! Misjonarz, przerażony i bezsilny, skoro wszystkie jego wysiłki, mające na celu zapobieżenie temu wstrętnemu pogrzebowi, spełzły na niczem, zmuszony był przysłuchiwać się pokaszliwaniu starego króla, przysypanego już ziemią!…
Złowroga wieść, przyniesiona przez krajowca, stojącego na łodzi, wywarła — jak łatwo sobie można wyobrazić — smutne wrażenie na całej załodze, boć każdemu znane były dzikie obyczaje bezbożnych zjadaczy mięsa ludzkiego.
Nieszczęśliwi rozbitkowie z okrętu angielskiego, których spodziewano się zastać jeszcze wolnymi i ocalić bez utarczki orężnej, mieli oto pójść na ofiarę, by służyć umierającemu królowi za eskortę w wielkiej podróży, z której już niema powrotu; z drugiej zaś strony „Nowa Georgja“ narażona była na wściekły atak krajowców, nie mając nawet nadziei wydostania się na pełne morze, odkąd huragan uwięził ją pomiędzy skałami!
Przez kilka chwil panowało na pokładzie okrętu głębokie milczenie; wreszcie kapitan Hill, który był człowiekiem energicznym i zdecydowanym, otrząsnął się z wrażenia i przemówił:
— Nie traćmy odwagi! Prawda, że jest nas mało, wszyscy jednak jesteśmy dzielni i oswojeni z niebezpieczeństwami; mamy poddostatkiem bro-