Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/176

Ta strona została przepisana.

— Cała załoga może zaświadczyć!
— Ale co zamierzasz uczynić z tym nieszczęśnikiem?
— Każę go oćwiczyć jak psa.
— O, nie! Ty mu przebaczysz!
— Nigdy, Anno. Oddal się… rozkazuję ci.
Dzieweczka zrozumiała, że wszelkie prośby na nic się nie zdadzą, i wycofała się zwolna; rozbitek, podniósłszy głowę, wpatrywał się w nią błyszczącemi dziwnie oczyma.
Gdy znikła, kapitan zwrócił się do marynarzy, którzy trzymali związanego Billa, i odezwał się:
— A teraz chłostajcie tego nieszczęśnika.
— Rozkaz, panie kapitanie — odpowiedział Asthor, wymachując świszczącym harapem. — Mam rękę silną i zdrową, więc wlepię mu tęgo całe dwadzieścia batów!