Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/180

Ta strona została przepisana.

się zasklepią, wymiar kary rozpoczyna się na nowo.
Bill, który podawał się za marynarza angielskiego, powinien był wiedzieć o srogości tej kary; jednakże niegodziwiec ten miał chyba niezmożoną siłę i niezwykłą odwagę, gdyż spokojnie przyglądał się Asthorowi, który podchodził ku niemu, wymachując ze świstem dziewięcioma rzemykami z twardej skóry.
— Obnażcie mu plecy — ozwał się stary marynarz.
Na ten rozkaz rozbitek zerwał się z miejsca i usiłował odepchnąć trzymających go marynarzy, wykrzykując chrapliwym głosem:
— O, nie! na to nie pozwolę!
— A to czemu? — zapytał kapitan Hill, w którego umyśle zrodziło się podejrzenie.
— To zbyteczne.
— Może kryjesz coś na plecach?
Rozbitek rzucił na kapitana dzikie spojrzenie i próbował rozpaczliwym wysiłkiem wstać na równe nogi, jednakże marynarze trzymali go silnie.
— Mówię, że nie zedrzecie ze mnie ubrania! — wrzasnął z wściekłością Bill.
— Jedno słowo, panie kapitanie — ozwał się głos jakiś.
Kapitan obrócił się i ujrzał przed sobą chudego Mac Bjorna, który wśliznął się pomiędzy marynarzy, ustawionych dokoła grotmasztu celem czuwania nad resztą rozbitków.