Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/223

Ta strona została przepisana.

— Pająki wędrowne, czyli „lotniki“ tak są drobne, że trudno je dostrzec; przyjrzyj się jednak uważnie, a znajdziesz je pośród ich tkaniny — odpowiedział kapitan. — Zjawisko nie jest nowe i było już wielokrotnie zaobserwowane przez uczonych.
— Ale jakież to są pająki? — zapytała Anna, wpadając w coraz większy podziw. — I czemu urządzają takie dziwne wędrówki?
— Nie umiem dokładnie powiedzieć, do jakiego należą gatunku; podobnież nieznane mi są pobudki, które skłaniają je do poddawania się prądom powietrznym. Większość uczonych przypisuje wędrówki ekscentrycznemu usposobieniu tych pająków; inni natomiast dopatrują się przyczyn jedynie przypadkowych. Kilku badaczy towarzyszyło podróżom tych stworzonek, szczególnie zaś z gatunku thomicus viaticus.
— Musiała to być podróż wielce osobliwa.
— Oto jak odbywa się ich „wyjazd“: pajączki, zanim wzbiją się w powietrze, uczepiają się koniuszków trawy lub kłosów zboża, nadymają kałdun, wypuszczając zeń pęczek leciuchnych niteczek, który pełni dla nich rolę balonu, poczem za pierwszym podmuchem wiatru opuszczają swoje stanowisko i razem ze „statkiem“ unoszą się w powietrze.
— Patrzcieno, patrzcie! — zawołał zdumiony Fulton. — Pająki zaczynają snuć nowe nitki.
— Gotują się do odlotu — odpowiedział kapitan.