Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/227

Ta strona została przepisana.

— Gdzie? — spytała Anna.
— O, tam!
— Więc już ziemia? — zapytała dziewczyna.
— Tak! To Tanna! — wołał kapitan. — Wiem, że na niej jest wulkan podobno wiecznie czynny.
— Ach, ojczulku!
— Asthor! — zawołał Hill. — Zwiń żagle i steruj prosto przed siebie.
W tejże chwili rozległ się na rufie trzask gwałtowny.
To bezanmaszt runął wpoprzek pokładu tylnego, zanurzając wierzchołek w łono fal spienionych!