Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/230

Ta strona została przepisana.

pogruchotali go w dolnej części na kawałki, gdyż całość była za ciężka na ich siły, i spławili w wodę.
„Nowa Georgja“, która pod wpływem ciężaru przechylała się na bakier, wyprostowała się i niesiona wiatrem pomknęła w stronę wyspy, musiała jednak borykać się z falami i nie zdołała już odzyskać całkowitej równowagi.
Kapitan, wstąpiwszy na kasztel przedni, uważnie spoglądał przed siebie. Wyspa była oddalona najwyżej o trzy lub cztery węzły; na jej froncie widać było lekko nachyloną płaskoć, która zdawała się być wolna od wieńca raf koralowych, opasujących zazwyczaj lądy oceanu Spokojnego. Była więc nadzieja, że można przybić do brzegu, uniknąwszy rozbicia lub przynajmniej niezbyt gwałtownie osiąść na rewie. Fale miotały nieszczęsnym statkiem, który podnosił się z trudnością, gdyż szczelina otworzyła się na nowo i woda poczęła wsączać się przez nią w wielkiej ilości. Siła kipieli, wywołującej wielkie i pieniste fale wsteczne, kilkakrotnie zatrzymywała bieg okrętu i odrzucała go na pełne morze, niebawem jednak okręt podejmował na nowo pławbę ku wybrzeżu, które raz po raz czerwieniło się odbłyskami wulkanu, zionącego silnym płomieniem i grzmiącego głucho.
— Ach! — zawołał kapitan — gdybym mógł odnaleźć zatokę Postanowienia, którą Cook opisał tak dokładnie! Ale kto wie, z której strony ona się znajduje, a zresztą… do kroćset masztów! jeżeli to nie jest wyspa Tanna!… Jeżeli dobrze pamiętam, na południe od niej znajduje się druga