Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/237

Ta strona została przepisana.

złodzieja nie zbija to z tropu. Wbija on potężną szczękę w punkt, zwany okiem łupiny, i kręcąc nią wkoło, wyłamuje kawałek po kawałku, poczem wypija chciwie mleko kokosowe i spożywa biały i delikatny miękisz.
Asthor i reszta marynarzy, przyjrzawszy się z ciekawością temu wielkiemu skorupiakowi, nazbierali suchych gałęzi, zapalili na wybrzeżu wielkie ognisko i upiekli na węglach zdobycz.
Gdy rak się przypiekał, Asthor i Grinnell uganiali się po lesie, by nazbierać owoców. Wziąwszy się do siekier, zrąbali wielkie drzewo bananowe, które miało pęk owoców wagi do sześćdziesięciu kilogramów. Nie poprzestając na tem, zrobili wielki zapas fig, yambos, owoców, przypominających wielkością europejskie gruszki, rozpływających się w ustach jak masło i rzeźwiących, następnie dużych migdałów oraz manjoku, grubych słodkich i mączystych korzeni, które piecze się w popiele.
Właśnie mieli wracać, gdy ujrzeli coś w rodzaju koguta wysokiego na 40 cm, o dziobie czerwonym, długim i silnym, oczach wielkich i czarnych, nogach zbrojnych w ostrogi i czerwono-szarem upierzeniu. Ptak ten skakał pod drzewem, zadzierając wgórę biały czub i nawołując głośno: — Kaha, ka-hu!
— To kagu — wyjaśnił Asthor. — Wspaniała pieczeń, godna strzału.
— Bierzmy go, sterniku! — ozwał się Grinnell.
Asthor podniósł zwolna strzelbę, wycelował uważnie i strzelił. Kogut wywinął koziołka w po-