rokątne nietylko na fokmaszcie i grotmaszcie, ale nawet na krajcmaszcie.
Przeznaczona zrazu na krążownik w marynarce republikańskiej, została niebawem sprzedana kapitanowi Jamesowi Hill z Bostonu, który właśnie wówczas poszukiwał solidnego statku do wszczęcia żeglugi handlowej na oceanie Spokojnym. Handel taki był uciążliwy, jednakże na owe czasy dość zyskowny.
Kapitan Hill, prawdziwy marynarz w najszerszem tego słowa znaczeniu, który już czternaście razy objechał świat wokoło, był człowiekiem niezmiernie śmiałym, silnym jak tur i przytomnym w obliczu niebezpieczeństw. Wziąwszy z sobą córkę, miss Annę, osieroconą przez matkę, i zwerbowawszy porucznika Collina, swego dawnego druha, oraz dwudziestu doborowych marynarzy, jął uwijać się pośród wysp Polinezji i Melanezji, bynajmniej nie zaniepokojony smutną sławą tamtejszych wyspiarzy, wielkich amatorów mięsa ludzkiego pieczonego na rożnie i przyprawionego zieleniną.
Dokonał szczęśliwie siedmiu wypraw, teraz zaś rozpoczął ósmą, wioząc ową niebezpieczną ładugę, którą mimo wszystko spodziewał się dowieść bez szwanku do Melbourne razem z jedwabiem przeznaczonym dla australskich piękności.
Atoli los, jak zobaczymy wkrótce, inaczej wszystkiem pokierował.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |