druga rana, z której jeszcze sączyło się parę kropel krwi.
— Czy te rany są ciężkie? — spytała miss Anna.
— Nie, córuchno — odpowiedział kapitan. — Żelazo, którem je zadano, nie było chyba ostre.
— Kto to być może? Czy marynarz?
— Nie mogę ci na to odpowiedzieć, lecz… patrzcieno! Co znaczą te siniaki, które widzę na przegubach jego rąk?
— Siniaki?
— Tak… i to bardzo wyraźne!
— Skąd one pochodzą? Kapitan nie odpowiedział, tylko się zachmurzył i kilkakrotnie potrząsnął głową.
— Może od lin? — nalegała miss Anna.
— A może… od kajdan — odpowiedział kapitan poważnym głosem.
— Czyżby to był jakiś kajdaniarz, zbiegły z więzienia?
— Możliwe.
— Może z wyspy Norfolk?
— Niewiadomo… ale niezadługo on sam powie nam coś o sobie.
— Więc odzyskuje przytomność?
— Tak, córuchno.
Nie mylił się. Rozbitek otwarł usta, jakgdyby chcąc odetchnąć swobodniej, i jął rozwierać powieki. W chwilę później dwoje oczu szarawych a nieszczerych, świecących złowrogim blaskiem,
Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/29
Ta strona została przepisana.