Wiele kłopotu miał Collin, zanim zdołał wyrzec się tronu, bo poczciwi wyspiarze tak go pokochali, iż nie chcieli go puścić; dopiero, gdy im przyrzekł, że wróci niezadługo, pozwolili mu wsiąść na statek wraz z kapitanem, Anną, Asthorem i trzema marynarzami.
Przed odjazdem Hill obdarzył wszystkich naczelników wyspy bronią, innym zaś podarował resztki „Nowej Georgji“ z rzeczami, które się jeszcze na niej znajdowały.
Ostatecznie, pewnego pięknego poranku, mały kuter rozwinął żagle i wypłynął na pełne morze, odprowadzany na znacznej przestrzeni łodziami wyspiarzy, którzy z płaczem żegnali Collina.
Po dwudziestu sześciu dniach szczęśliwej żeglugi ujrzeli brzegi australskie, a w tydzień później wylądowali w Brisbane, gdzie oddano Billa w ręce policji.
W chwili, gdy policja kolonjalna aresztowała go na pokładzie statku, Bill ozwał się do kapitana:
— Życzę panu szczęścia.
Potem zwrócił się do Anny:
— Gdyby pani została moją, stałbym się innym człowiekiem… ale już za późno… Niech pani zapomni o moich niegodziwościach, a jeżeli to możliwe, użali się nade mną.
I nie stawiając najmniejszego oporu, dał się zaprowadzić na ląd.
Rozbitkowie „Nowej Georgji“ pozostali przez dwa tygodnie w Brisbane, oczekując okrętu, któryby ich przewiózł do Ameryki.
Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/290
Ta strona została przepisana.