— Wanikoro.
— Cóż to jest Wanikoro?
— Wyspa, która z sąsiadkami swemi: Tewai, Manewai i Nanuną tworzy grupę La Pérouse.
— Grupę La Pérouse? Może z temi wyspami łączy się nazwisko admirała La Pérouse, owego nieszczęśliwego żeglarza, co w sposób tak tajemniczy zginął wraz z okrętami i załogą?
— Tak, Anno, przypatrz się uważnie tej wyspie, okrytej tak smutną sławą.
Właśnie w tej chwili widać było całą wyspę Wanikoro. Ma ona z dziesięć mil w obwodzie i cała jest najeżona stożkowatemi wzgórkami, z których najwyższy nosi nazwę Capogo. Wnętrze jej jest pokryte gęstym lasem, poprzerywanym cuchnącemi bagnami; natomiast jej dwie zatoki, zwane Vana i Pain, byłyby dostępne dla statków, gdyby nie niebezpieczny pas skał koralowych, tworzących zaporę przed naporem fal.
Mieszkańcy tej wyspy są chyba najbrzydsi, a jednocześnie najdziksi ze wszystkich Polinezyjczyków. Niepodobna sobie wyobrazić czegoś wstrętniejszego i złośliwszego nad te istoty o twarzach małpich, kanciastych kształtach i rachitycznych członkach pokrytych najróżnorodniejszemi wrzodami.
Anna, która bacznie przyglądała się wyspie przez lunetę ojca, zatrzymała wzrok na osobliwym pomniku, który chyba nie był dziełem dzikusów. Był to jakby obelisk, umieszczony na kwadratowej podstawie, wysoki na dwa metry.
Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/44
Ta strona została przepisana.