— Czego sobie życzysz, Billu? Mów prędzej, bo każda minuta jest droga.
— Jeżeli pan nie chce, by okręt roztrzaskał się o rafy podwodne, powinieneś na kilka chwil powierzyć mi dowództwo.
— Co zamierzasz?
— Powiedziałem już, że chcę ocalić pański okręt.
— Zdołasz dokonać takiego cudu?
— Znamci ja, proszę pana, tę wyspę i jej rafy!
— Rozkazujże więc!
Rozbitek wstąpił na mostek kapitański, przyłożył do ust tubę i zawołał:
— Asthor, sterować na luf! Spuścić dwie kotwice na przodzie okrętu!
Stary sternik posłuchał rozkazu. „Nowa Georgja“ pod nagłem uderzeniem steru obróciła się w miejscu, wystawiając dziób na atak kipieli. Marynarze niezwłocznie zapuścili dwie kotwice, które mocno uczepiły się skalistego dna otchłani. Widząc, że statek stanął w miejscu, rozbitek zbliżył się do kapitana, który wszedł za nim na mostek kapitański, i spytał go:
— Czy macie oliwę?
— Oliwę? — zawołał kapitan, przyglądając mu się ze zdumieniem.
— Od pańskiej odpowiedzi zależy ocalenie okrętu.
— Co przez to rozumiesz?
— Później się pan dowiesz. Proszę wynieść na pokład cały zapas oliwy, jaki tylko posiadacie.
Strona:Emilio Salgari - Dramat na Oceanie Spokojnym.djvu/93
Ta strona została przepisana.