Strona:Emilka dojrzewa.pdf/126

Ta strona została przepisana.

poprostu całkiem niepotrzebnie, chyba po to, ażeby mieć po czem odpoczywać w niedzielę.

Dzisiaj jest już w powietrzu mroźny powiew. Obawiam się, że ogród w Srebrnym Nowiu ucierpi. Kuzyn Jimmy zacznie niebawem gotować ziemniaki dla świń w starym sadzie i deklamować swoje poezje. Dokoła niego skupią się Ilza, Perry i Tadzio, którzy pojechali do domu na te dwa dni (szczęśliwe istoty!), a Stop będzie się uwijał dokoła. Ale nie chcę myśleć o tem. Zbyt wielka ogarnia mnie nostalgja.

Zdaje się, że polubię Shrewsbury i szkołę tutejszą. Chociaż Dean miał słuszność, mówiąc, że nie znajdę drugiego takiego nauczyciela, jak pan Carpenter. Należę do najmłodszej klasy, na którą seniorzy i juniorzy spoglądają z wysoka. Tylko kilkoro z nich raczy się ze mną zadawać, naprzykład Ewelina Blake, której najlepsza przyjaciółka, Marja Carswell mieszka z Ilzą razem w pensjonacie pani Adamson.

Nienawidzę Eweliny. To nie ulega wątpliwości. I ona napewno nienawidzi mnie. Jesteśmy instynktownemi nieprzyjaciółkami, patrzymy jedna na drugą, jak dwa obce koty. Dotychczas nikogo nie darzyłam nienawiścią. Nienawiść jest więc dla mnie czemś interesującem, jako odmiana, nowość. Ewelina należy do Juniorów, jest wysoka, mądra, ładna, ma podłużne, jasne oczy, zdradzieckie oczy i mówi przez nos. Ma ambicje literackie i uważa się za najlepiej ubraną dziewczynę z całej szkoły. Może i słusznie. Ale też jej suknie wywierają większe wrażenie, niż ona sama. Niektórzy krytykują Ilzę, że ubiera się zbyt bogato i poważnie, ale ona zawsze góruje nad swemi sukniami. A Ewelina — nie! Zawsze myśli się więcej o jej ub-

122