Strona:Emilka dojrzewa.pdf/160

Ta strona została przepisana.

czynie tak źle wychowanej, jak Ilza Burnley. Mam przeświadczenie, że jest ona zdolna do każdego postępku i do każdego kłamstwa. Nie życzę sobie widzieć ją kiedykolwiek w moim domu.

Emilka wstała i usiłowała wlepić w ciotkę Ruth Murrayowskie spojrzenie.

— Ciotko Ruth — rzekła zimno — nie będę ci narzucać Ilzy, o ile nie chcesz jej widywać. Ale ja do niej chodzić będę nadal, a jeżeli się na to nie zgadzasz, wrócę do Srebrnego Nowiu. W tej chwili jest mi tak ciężko na duszy, że wogóle nie wiem, czy tu wytrzymam. Tylko w żadnym razie nie podam już nigdy więcej ręki Ewelinie Blake.

Ciotka Ruth wiedziała dobrze, iż mieszkańcy Srebrnego Nowiu niechętnem okiem patrzyliby na całkowite poróżnienie Ilzy z Emilką. Zanadto byli zaprzyjaźnieni z doktorem Burnleyem. Pani Dutton zaś nie lubiła go oddawna. Była bardzo rada, że ma pretekst odsunięcia Ilzy od Emilki. Tylko na to czekała. Oburzenie jej nie miało źródła w jakiejkolwiek sympatji dla Emilki, nie, gniewał ją fakt ośmieszenia krewnej Murrayów, Murrayówny po kądzieli.

— Byłabym sądziła, że masz dosyć Ilzy po tem, co zaszło. Co do Eweliny Blake, jest to zbyt dobrze wychowana i mądra dziewczynka, ażeby spłatać takiego idjotycznego figla. Znam Blake’ow. Jest to badzo dobra rodzina, a ojciec Eweliny jest wybitną jednostką. A teraz, przestań płakać. Ładnie wyglądasz! Co to ma za sens: płakać?

— Żadnego — przyznała Emilka ze smutkiem — tylko, że nie mogę nad tem zapanować... Nie znoszę śmieszności. Wszystko inne zniosę, byle nie to. Och,

156