Strona:Emilka dojrzewa.pdf/186

Ta strona została przepisana.

— Teraz czujesz się lepiej, skoro się wygadałaś, nieprawdaż, kurczątko?

Emilka przysunęła się do stołu z westchnieniem i zaczęła jeść orzechy. Była bardzo głodna.

— Czy Ruth daje ci jeść do syta? — spytał kuzyn Jimmy niespokojnie.

— O tak. Ciotka Ruth stosuje się przynajmniej pod jednym względem do tradycji Srebrnego Nowiu. Kuchnia jest dobra u niej w domu. Ale orzechów niema.

— A ty lubisz coś przegryźć przed pójściem do łóżka, nieprawdaż? Ale przecież zabrałaś całe pudełko orzechów przed tygodniem?

— Ciotka Ruth skonfiskowała je. Podaje codziennie niewielką ilość na deser do obiadu. Ale to niema już tego uroku, co takie jedzenie ich o niedozwolonej porze, prawda? Jak się to dzieje, że nie śpisz o tej godzinie, kuzynie Jimmy?

— Jedna z krów zachorowała. Siedzę i od czasu do czasu zaglądam do niej.

— Ucieszyłam się, że nie śpisz. Już jestem spokojniejsza, kuzynie Jimmy. Wiem, że mnie uważasz za szaloną.

— Każdy jest szalony na swój sposób.

— Dobrze. Powrócę zatem i połknę pigułkę bez szemrania.

— Połóż się na sofie i odpocznij. O świcie odwiozę cię do Shrewsbury.

— Nie, to się nie da zrobić dla różnych przyczyn. Po pierwsze, drogi są niedobre w tej porze roku. Powtóre, ciotka Elżbieta usłyszałaby nas i dowiedziałaby się o wszystkiem, czego nie pragnę bynaj-

182