Strona:Emilka dojrzewa.pdf/196

Ta strona została przepisana.

— Nic ci nie groziło! A gdybyś tak zabłądziła, wpadła pod pociąg, czy pod konie?

— Nie, przecież w mieście mgła nie jest groźna, ciotko Ruth. A przytem taka jest piękna, cudna! Zupełnie tak, jakgdybyśmy podróżowali ponad naszą planetą w przestworzu.

Mówiłam z zapałem i widocznie miałam trochę rozwiane włosy, bo ciotka Ruth rzekła z politowaniem.

— Szkoda, że jesteś taką entuzjastką, Emilko.

Ten chłód i ten lekceważący ton wyprowadzają mnie stale z równowagi, więc odrzekłam opryskliwie:

— Ale pomyśl, ile przyjemności tracisz wskutek twego braku wszelkiego entuzjazmu, ciotko Ruth. Niema cudniejszego wrażenia, jak taniec dokoła ogniska. Cóż szkodzi, że kończy się na garstce popiołu?

— Gdy będziesz w moim wieku — rzekła ciotka Ruth — będziesz miała więcej oleju w głowie i nie będziesz się zachwycać gęstą mgłą.

Mnie się wydaje niemożliwą rzeczą, iżbym mogła kiedykolwiek zestarzeć się, albo umrzeć. Wiem, że się to stanie, naturalnie, ale nie wierzę w to. Nic nie odpowiedziałam, wobec czego ciotka Ruth zaczęła z innej beczki.

— Widziałam Ilzę, przechodziła tędy. Emilko, czy ta dziewczyna nie nosi żadnej halki?

— „Zdobią ją jedwabie i purpura” — szepnęłam, cytując słowa biblji, dlatego poprostu, że jest coś w ich dźwięku, co mnie czaruje. Niema zwięźlejszego i piękniejszego opisu pięknie ubranej kobiety. Ciotka Ruth nie domyśliła się widocznie, że to cytata, nie pa-

192