Strona:Emilka dojrzewa.pdf/207

Ta strona została przepisana.

zynowi Jimmy ku jego wielkiej radości; nadszedł wrzesień, a z nim powrót do szkoły, do pracy i do Krainy Wyżyn i do ciotki Ruth. Emilka miała trochę dłuższe suknie, a włosy upięte tak wysoko, że stanowiły istną wieżę. Była teraz Junjorem. Właśnie przed chwilą opowiedziała ciotce Ruth, co zamierza robić w te soboty, których nie będzie spędzać w Shrewsbury.

Redaktor „Czasu” miejscowego miał zamiar wydać numer specjalny, bogato ilustrowany, a Emilka miała zbierać podpisy subskrybentów. Otrzymała niechętne pozwolenie ciotki Elżbiety, któregoby nigdy nie była uzyskała, gdyby ciotka Elżbieta sama łożyła na wykształcenie Emilki. Ale Wallace płacił za jej książki i wpisy i on przekonał Elżbietę, że będzie to z jej strony czyn nader szlachetny, jeżeli pozwoli Emilce zarobić parę dolarów. Elżbieta w skrytości serca niebardzo kochała swego brata Wallace’a i miała mu za złe jego wyniosłe miny, jakie przybierał od czasu, gdy się przyczyniał do wykształcenia Emilki. Gdy więc wytoczono argument, że Emilka może zarobić na wszystkie podręczniki, jakie będą jej potrzebne w ciągu całego roku szkolnego, Elżbieta ustąpiła. Wallace chętnie przyjmie zwrot kosztów od siostrzenicy. Od Elżbiety nie przyjąłby bez urazy tej sumy w imię tradycji Murrayowskiej, ale stale głosił, że młode pokolenie wogóle powinno być samodzielne, a zwłaszcza córka Starra.

Ciotka Ruth nie mogła odmówić pozwolenia, skoro ciotka Elżbieta już się na to zgodziła, ale nie pochwalała bynajmniej tego przedsięwzięcia.

— Cóż to za pomysł, wędrować samotnie po całej okolicy!

203