Strona:Emilka dojrzewa.pdf/228

Ta strona została przepisana.

instynkt nowelistki. Ilza, budząc się w tejże chwili, wydała okrzyk zdumienia. Pani McIntyre wykonała ręką gest uspokajający.

— Nie bój się mnie, dziecko drogie. Ciebie nie uderzę, chociaż królowi dałam w skórę. Ludzie szepczą o mnie, gdy idę do kościoła: „Oto kobieta, która dała klapsa królowi”.

— Zdaje mi się — rzekła Emilka nieśmiało — żeśmy powinny wstać.

— Nie wstaniecie, dopóki wam nie opowiem mojej historjj — rzekła stanowczo pani McIntyre. — Gdy cię zobaczyłam — zwróciła się do Emilki — odrazu pomyślałam: oto jest ktoś kto jej wysłucha z zajęciem. Nie masz żywych rumieńców i nie powiem, żebyś była bardzo ładna, o nie! Ale masz maleńkie rączki i małe uszy, to są uszy dobrych wróżek, przypuszczam. Twoja towarzyszka jest ładną dziewczyną i będzie odpowiednią żoną dla przystojnego mężczyzny, mądra jest! o tak! ale ty obrałaś właściwą drogę i tobie opowiem moją historję.

— Daj jej mówić — szepnęła Ilza — umieram z ciekawości, co to za król dostał od niej w skórę.

Emilka, zdając sobie sprawę, że nie może nie „dać jej mówić”, że może tylko leżeć cicho i słuchać, przytaknęła.

— Czy władasz obu językami? To znaczy, czy znasz język walijski, którym mówi lud w naszych górach?

Emilka potrząsnęła przecząco swą czarnowłosą główką.

— Szkoda, bo moje opowiadanie nie będzie brzmiało równie dobrze w języku angielskim. Pomyś-

224