Strona:Emilka dojrzewa.pdf/23

Ta strona została przepisana.

się tego. Pamiętaj radę Emersona: czyń zawsze to, czego się boisz.

Ale to jest wskazówka doskonałości, jak mówi Dean, a ja nie sądzę, abym była zdolna osiągnąć doskonałość. Jeżeli mam być szczerą, boję się całego szeregu rzeczy, ale osób tylko dwóch na całym świecie: jedną z nich jest pani Kent, a drugą Szalony pan Morrison. Strasznie się go boję i zdaje mi się, że każdy jest przerażony jego widokiem. Mieszka on w Gęsim Stawie, ale prawie nigdy go tam niema, błąka się po okolicy, szukając swej żony. Był on żonaty parę tygodni zaledwie, gdy żona jego umarła i od tej pory nie odzyskał on nigdy równowagi umysłowej. Twierdzi uparcie, że tylko zaginęła bez wieści i że on ją wkońcu odnajdzie. Jest stary, zgarbiony, wciąż jej wypatruje, ale dla niego ona jest wciąż młodą i piękną, on nie rozumie, że i onaby się zestarzała, gdyby żyła.

W zeszłym roku w lecie był tutaj, ale nie chciał wejść do domu, stał na progu kuchni i spytał: — Czy Aneczka jest tutaj? — Bardzo był łagodny tego dnia, ale bywa gwałtowny i dziki. Twierdzi, że wciąż słyszy głos Aneczki, wołającej go, że głos ten go prowadzi, jako bezustanny daleki zew. Twarz ma pomarszczoną, wygląda jak bardzo sędziwa małpa. Ale czego najbardziej w nim nienawidzę, to jego prawej ręki, całej pokrytej czerwonemi krostami. Za nic na świecie nie doknęłabym tej ręki. Czasami on się śmieje tak okropnie, że dreszcz mnie przeszywa. Jedyną istotą, na której mu zależy i o którą dba, jest czarny pies, który zawsze jest przy jego boku. Powiadają, że on nigdy nikogo nie poprosi o kęs chleba dla siebie. O ile mu nic

19