Strona:Emilka dojrzewa.pdf/233

Ta strona została przepisana.

— Nie. I nie znajdą go. Słyszałam przez całą noc jęki Klary. Ona jest córką mego syna Daniela. On się ożenił z Wilsonówną, a Wilsonowie wszyscy robią dużo hałasu o byle co. Biedactwo martwi się, że nie była dla niego dość dobra, a psuła go w niemożliwy sposób i dlatego był nieposłuszny i zginął. Ja jej się na nic nie zdam, nie wiem, gdzie go szukać, nie mam szóstego zmysłu. Ty masz niezawodnie dar jasnowidzenia, to widać, o tak!

— Nie, nie — rzekła Emilka szybko. Mimowoli przypomniała sobie pewne zdarzenie w Srebrnym Nowiu z czasów jej dzieciństwa. Nie lubiła myśleć o tem.

Pani McIntyre pokiwała głową i wygładziła ręką swój biały fartuch.

— Nie powinnaś temu przeczyć, moja droga, bo jest to wielki dar. Ale Allana nie znajdą, o nie! Klara za bardzo go kochała. To nie jest dobrze kochać kogoś za bardzo. Bóg jest zazdrosnym Bogiem, tak! Małgorzata McIntyre wie coś o tem. Miałam sześciu synów, sami piękni chłopcy. I cóż mi pozostało? Wspomnienie. A najpierw zginął ten, którego najgoręcej ukochałam. Umierał, gdy ja modliłam się za niego. Od tej pory nie modlę się już więcej. Podobnie odczuwa Klara, ona mówi, że Bóg nie słyszy. Allan był bardzo ładnym chłopczykiem. Zostawiłam Klarę samą, nie będę jej drażniła pocieszeniami. Zawsze byłam zwolenniczką pozostawiania ludzi samych sobie, tylko wtedy nie, kiedy dałam klapsa królowi. Julja Hollinqer wciąż ją pociesza pustemi słowami. Głupia kobieta! Rozstaje się z mężem, ponieważ on nie chce się wyrzec psa, którego bardzo lubi, a którego ona chce usunąć z domu. Ale ja mogę współżyć z Julją, bo na-

229