Strona:Emilka dojrzewa.pdf/234

Ta strona została przepisana.

uczyłam się znosić głupotę ludzką. Teraz powiem wam dowidzenia, moje drogie. Bardzo się cieszę, że się z wami zobaczyłam, życzę wam, abyście nigdy nie zaznały smutku i cierpienia. Nie zapomnę, żeście uważnie słuchały mego opowiadania. Dzisiaj niewiele znaczę, ale niegdyś dałam klapsa królowi.

15. „To niemożliwe”.

Gdy drzwi się zamknęły za panią McIntyre, dziewczynki wstały i ubrały się powoli. Emilka rozmyślała niechętnie o dniu, który je czekał. Czar prysnął, już nie nęciła jej ta praca pełna uroku romantycznego i niespodzianek. Zbieranie podpisów w domach przydrożnych wydało jej się nagle czemś upokarzającem. Fizycznie były obie znacznie bardziej zmęczone, niż sobie z tego zdawały sprawę.

— Zdaje mi się, że już wieki upłynęły od dnia naszego wyruszenia z Shrewsbury — rzekła Ilza.

Emilka odczuwała to samo z równą mocą. Wydawało jej się, że ta noc rozmyślań przy świetle księżyca jest wspomnieniem z przed wielu, wielu lat... A ta ubiegła noc też była bezsenną nocą, ale tym razem krótki sen nad ranem pozostawił jej jakieś niemiłe, nieokreślone uczucie, jakby mgliste wspomnienie dalekiej podróży w nieznaną krainę... Opowiadanie pani McIntyne rozwiało te wrażenia na chwilę, ale teraz powróciły, gdy Emilka czesała swe długie włosy.

— Czuję się, jakgdybym wędrowała tej nocy

230