Strona:Emilka dojrzewa.pdf/244

Ta strona została skorygowana.

nauczania bardziej, niż któregokolwiek z profesorów, z wyjątkiem pana Carpentera. Bardzo mu się podobał mój szkic o „Kobiecie, która dała klapsa królowi”. Postawił go na pierwszem miejscu i obszernie go komentował podczas wykładu teorji stylistycznej. Ewelina Blake pewna jest, naturalnie, że ja przepisałam ten szkic z jakiegoś czasopisma i z pewnością ma wrażenie, że już to gdzieś przeczytała. Ewelina nosi w tym roku włosy uczesane à la Pompadour. Uważam, że jej w tej fryzurze bardzo nieładnie. Ale ponieważ plecy są jedyną częścią ciała w Ewelinie, która mi się podoba...

Rozumiem, że cały „klan” Martinowski jest na mnie rozwścieczony. Daisy Martin brała ślub w zeszłym tygodniu w kościele anglikańskim. Wydawca „Czasu” poprosił mnie, żebym napisała sprawozdanie z tego ślubu. Poszłam naturalnie, chociaż nienawidzę sprawozdań ze ślubów. Tyle rzeczy chciałabym napisać, których wypowiedzieć nie wolno. Ale ślub Daisy był ładny, ona sama też. Posłałam miłe i szczere sprawozdanie, w którem podkreślam urodę panny młodej i jej wspaniały bukiet ze storczyków i róż, pierwszy bukiet ze storczyków, jaki oglądało Shrewsbury. Pisałam tak wyraźnie i kaligraficznie, że czytało się mój rękopis, jakby był drukowany, tak że niema tłumaczenia dla tego wstrętnego zecera, który zamiast „storczyki” umieścił: „sardynki”. Naturalnie, każdy człowiek rozumny wiedziałby, że jest to tylko omyłka zecerska. Ale Martinowie uroili sobie, że ja umyślnie napisałam „sardynki” dla głupiego żartu, tem bardziej, że kiedyś wspomniałam, jak dalece nudzą mnie te jednostajne, konwencjonalne sprawozdania ze ślubów.

240