Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/109

Ta strona została skorygowana.

Brownell, co jej się stało, zwłaszcza wobec tego tonu panny Brownell.
— Przyzwyczajona jestem, Emilko, otrzymywać natychmiast odpowiedź, skoro zadaję pytanie jednej z moich uczennic. Dlaczego płaczesz?
Nowy wybuch tłumionego śmiechu. Emilka podniosła zrozpaczone oczy i w ostateczności chwyciła się zdania, zasłyszanego u ojca.
— Jest to sprawa, która mnie tylko dotyczy — rzekła.
Krwawy rumieniec wystąpił nagle na wydrążone policzki panny Brownell. Oczy jej zaświeciły złowieszczym ogniem.
— Pozostaniesz w klasie podczas rekreacji, za karę za twoją impertynencję — rzekła. Poczem przestała zwracać uwagę na Emilkę.
Emilce obojętne było, czy pozostanie w klasie podczas rekreacji, gdyż ze zwykłą sobie wrażliwością wyczuła wrogość atmosfery, jaka ją tu otaczała z niewyjaśnionych względów. Zdawała sobie sprawę z antagonizmu, jaki wyrażały te drwiące spojrzenia i chichoty. Nie pragnęła bynajmniej wybiec do ogrodu i bawić się z temi dziewczynkami. Nie miała ochoty uczęszczać do szkoły w Czarnowodzie. Ale nie będzie już płakać. Siedziała wyprostowana i patrzyła w książkę. Nagle lekki, złośliwy syk rozległ się w klasie.
— Panna Pyszałkowska! Panna Pyszałkowska!
Emilka spojrzała prosto w twarz dziewczynki, od której ten syk pochodził. Wielkie, złotawo-szare oczy wpiły się w niepewne, mrugające czarne oczy, wpiły się w nie na długą chwilę, a było w nich coś, co rozkazywało i druzgotało przeciwniczkę. Czarne

103