Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/13

Ta strona została skorygowana.

dnia Helena Greene też nie była usposobiona do pogawędki. Wciąż zrzędziła, a to znaczyło, że Helena była czemś strapiona. Poprzedniego wieczora też zrzędziła po odejściu doktora, który szeptał coś do niej w kuchni; zrzędziła, podając Emilce przed spaniem kolacyjkę, złożoną z chleba i z syropu cukrowego. Emilka nie lubiła chleba z syropem, ale jadła i piła, aby nie urazić Heleny. Helena nieczęsto pozwalała jej jeść przed spaniem; skoro to uczyniła, to widocznie odczuwała, potrzebę okazania jej szczególnych względów.
Emilka miała nadzieję, że ten atak zrzędzenia minie do wieczora. Zwykle tak bywało. Ale dzisiaj i to zawiodło, tak że Helena nie mogła być brana w rachubę, jako towarzystwo. Nie znaczy to, że kiedyindziej była ona idealną towarzyszką. Douglas Starr powiedział razu pewnego w przystępie uniesienia, że Helena Greene jest „nudną, starą zrzędą bez rozumu”; ilekroć Emilka patrzyła na Helenę, przychodziło jej na myśl to określenie, które wydawało jej się uderzająco trafne.
Tak więc przez całe popołudnie bujała się Emilka na fotelu na biegunach, czytając „Podróż Pielgrzyma”. Emilka ogromnie lubiała „Podróż Pielgrzyma”. Niejednokrotnie przechadzała się po ciasnym wąwozie z Krystynem i z Krystyną: ale bez porównania bardziej podobały jej się przygody Krystyna, niż przygody Krystyny. Bo przedewszystkiem tak tłoczno było wiecznie dokoła Krystyny! Nie wywierała ona ani w części tego uroku, jakim była opromieniona samotna, nieustraszona postać, stawiająca czoło wszystkim cieniom Ponurej Doliny i spotkanemu tam Apollinowi. Ciemności i widma są niczem, kiedy człowiek jest w towarzystwie.

7