Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/201

Ta strona została skorygowana.

, żeby mi się to mogło uśmiechać... Hm, myślę, że teraz zacznę jednak chodzić do szkoły.
— Czyżbyś nie umiał czytać?...
— Owszem. Bazgrać też. Tatuś nauczył mnie niektórych rzeczy za życia. Od tej pory nie naprzykrzano mi się nauką. Ale jeżeli zacznę chodzić do szkoły z własnej woli, będę się uczył piorunem. Ty chyba jesteś okropnie mądra?
— Nie, niebardzo. Ojciec mówił, że jestem genjuszem, ale ciotka Elżbieta mówi, że jestem tylko dziwaczna.
— Co to jest genjusz?
— Nie jestem pewna... Czasami jest to osoba, pisząca wiersze. Ja piszę wiersze.
Perry patrzył na nią bacznie.
— Ho, ho! To i ja zacznę pisać wiersze.
— Mnie się nie zdaje, żebyś umiał — rzekła Emilka trochę lekceważąco, prawdę powiedziawszy — Tadzio nie umie, a on jest bardzo mądry.
— Kto to jest Tadzio?
— Jeden z moich przyjaciół. — W głosie Emilki był odcień chłodu.
— W takim razie — rzekł Perry, krzyżując ramiona na piersiach — przebiję nawylot twego przyjaciela.
— Nie uczynisz tego! — zawołała Emilka, tak oburzona, że zapomniała na razie o niebezpieczeństwie, z jakiego wybawił ją Perry.
— Mniejsza o to — rzekł Perry niedbale. — Pójdę teraz do Jimmy’ego Murraya i powiem mu, że się godzę, zanim wrócę do domu. Nie gniewaj się. Jeżeli ty nie chcesz żebym kogoś poturbował, zostawię go w

195