Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/227

Ta strona została skorygowana.

nego. Rozmyślam nad tem często, idąc do łóżka. Ilza nie ma pojęcia, co to było. Razu pewnego zadała to pytanie swemu ojcu, a on odrzekł (głosem Stentora): nie mów mi nigdy więcej o tej kobiecie! I jeszcze coś mnie dręczy. Rozmyślam ciągle o tym nieszczęsnym Szymonie Lee, który zabił swego brata przy starej studni. Jak strasznie musiało mu być na duszy! I nie wiem, co to jest być postrzelonym.
Poszłam więc do Ilzy i bawiłyśmy się na strychu. Lubię się tam bawić, bo możemy robić, co nam się podoba i nie zważać na otaczające przedmioty. Strych Ilzy jest bardzo ciasny i nie był chyba okurzany od szeregu lat. Nie lubię woni, jaka tam się unosi.
Gdyśmy się zmęczyły zabawą, usiadłyśmy na starej skrzyni i zaczęłyśmy gawędzić. Ładnie tu jest za dnia, rzekłam, ale w nocy jest tu z pewnością strasznie. Tu są myszy, rzekła Ilza, i pająki i duchy. Nie wierzę w duchy, rzekłam gniewnie. One nie istnieją. (Ale może jednak istnieją, drogi Ojcze). A mnie się zdaje, że ten strych nawiedzają duchy, rzekła Ilza. Podobno wszystkie strychy są nawiedzane nocą przez duchy i upiory. Niedorzeczności, rzekłam. Widzisz, drogi Ojcze, osobie ze Srebrnego Nowiu nie wypada wierzyć w duchy. Ale było mi nieswojo. Łatwo ci powiedzieć, rzekła Ilza, już rozzłoszczona, ale nie pozostałabyś tu sama jedna na noc. Owszem, bez wahania, odrzekłam. No, to spróbuj, rzekła Ilza; przyjdź tu w nocy i przenocuj tutaj. Wtedy spostrzegłam, że wplątałam się w nieprzyjemną historję, Ojcze drogi. Nie wiedziałam, co robić. Okropną rzeczą było zostać tu na noc, na tym odludnym strychu, ale gdybym się na to nie zdobyła, Ilza wyśmiewałaby się ze mnie, a co naj-

221