Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/325

Ta strona została skorygowana.

zostało zatrute. Miała wrażenie, że już nigdy nie zazna szczęścia, tak silną była jej reakcja na to pierwsze zetknięcie z grzechem i występkiem. A na dnie była w niej wciąż ta wątpliwość: nie, matka Ilzy nie mogła tego uczynić! Ale jak tego dowieść? Niepodobna Dociekła, „tajemnicy”, która ją dręczyła od szeregu miesięcy, ale rozbijała się teraz o inną zagadkę, niedocieczoną po wsze czasy: dlaczego Beatrix Burnley nie wróciła nigdy do swego dziecięcia?
Bo ta wiara była niewzruszalna w Emilce: według niej, matka Ilzy odjechała przypadkiem i mimowoli. Ale, dlaczego nie powróciła? Prawda! Statek się rozbił. Umarła.

26
NAD ZATOKĄ

— Ciekawa jestem — zastanawiała się Emilka — jak długo jeszcze pożyję.
Wcześniej, niż zwykle, odbyła swoją codzienną przechadzkę nad zatoką. Wieczór był ciepły, wietrzny. Powietrze było przepojone żywicą, miękkie, zatoka była turkusowa. Ta część wybrzeża, na którem się znajdowała Emilka, taka była odludna i dziewicza, jakdyby nigdy nie stąpnęła tu noga ludzka. Emilka szła w zamyśleniu, nie patrząc na ziemię. Wtem zdradliwy, mchem pokryty teren wybrzeża ustąpił pod jej ciężarem. Dziewczynka ześlizgnęła się po stromej pochyłości ku morzu. Czyniła nadludzkie wysiłki uczepienia się czegokolwiek po drodze, ale im bardziej

319