Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/344

Ta strona została skorygowana.

Srebrnym Nowiu, o swych przyjaciołach: Tadziu i jego kochanym gwizdku, Ilzie i jej zdrowem kależeństwie. Perrym i jego niezmordowanych aspiracjach do czegoś wyższego, Nieznośniku i młodym kociaku, oraz o wyśnionym świecie „Snu Nocy Letniej”. Kuzyn Jimmy będzie teraz pracował w ogrodzie, kwiaty są w pełnym rozkwicie, jabłka sierpniowe dojrzały. Emilka wmyśliwszy się w te radosne perspektywy, pogodziła się szybko z myślą o odjeździe. Zaczęła się pakować ochoczo.
Jedno ją tylko martwiło. Ciotka Nancy nie chciała jej zwrócić portreciku, namalowanego przez Tadzia.
— Zatrzymuję go — rzekła ciotka stanowczo. — Zczasem obrazek ten nabierze wartości, jako pierwociny talentu wielkiego artysty.
— Ja ci go pożyczyłam, ciotko Nancy, wyraźnie ci to zapowiedziałam — wołała Emilka, oburzona.
— Jestem starym djabłem pozbawionym skrupułów — odrzekła ciotka Nancy chłodno. — Tak mnie zresztą nazywają wszyscy Priestowie poza mojemi plecami. Czy nie, Karolino? Mam ochotę na ten obrazek i nie oddam go. Każę go oprawić w ramki i zawieszę go tutaj, w saloniku. Ale zapiszę ci go w testamencie wraz z przedmiotami, które już ci obiecałam. Nie zostawię ci ani grosza pieniędzy, nie licz na to.
— Nie są mi potrzebne — odrzekła Emilka wyniośle. — Będę sama zarabiała stosy złota. Ale to nieszlachetnie z twej strony, że zatrzymujesz mój obrazek. Ten portret został podarowany mnie, a nie tobie.

338