Strona:Emilka ze Srebnego Nowiu.pdf/350

Ta strona została skorygowana.

— Sama nie wiem, ciotko Lauro... — odrzekła zwolna. — Można się zaprzyjaźnić ze świecami. Sądzę, że lubię to oświetlenie, mimo wszystko.
Ciotka Elżbieta usłyszała te słowa, wchodząc do kuchni w tejże chwili. W jej niebieskich oczach zabłysło coś nakształt zadowolenia.
— Masz trochę oleju w głowie — rzekła.
— To jest drugi komplement, jaki od niej słyszę — pomyślała Emilka.
— Zdaje mi się, że Emilka urosła przez czas swego pobytu w Księżym Stawie — rzekła ciotka Laura, przyglądając jej się uważnie.
— Nie widzę tego — odrzekła cierpko ciotka Elżbieta — sukienka jej nie jest ani trochę krótsza, niż przedtem.
— Pewna jestem, że urosła — nalegała Laura.
Kuzyn Jimmy zmierzył Emilkę, chcąc położyć kres sprzeczce. Okazało się, że głowa jej sięgała poprzedniego znaku na drzwiach mleczarni.
— Widzisz — triumfowała Elżbieta, ciesząc się, że ma słuszność w tej kwestji również.
— Ale ona inaczej wygląda — westchnęła Laura.
Laura miała słuszność. Emilka urosła istotnie, ale nie postacią zewnętrzną. Dusza jej dojrzała, i tę zmianę odczuła w niej kochająca troskliwość ciotki Laury. Z Księżego Stawu powróciła nie ta sama Emilka, która wyjechała ze Srebrnego Nowiu. To już nie było dziecko. Opowiadania ciotki Nancy o przeżyciach różnych członków rodziny, przecierpiany niepokój, dotyczący przeszłości doktorowej Burnley, straszna godzina zmagania się ze śmiercią na skale nadmorskiej, przyjań z Deanem Priestem, wszystko to wpły-

344