Strona:Encyklopedja Kościelna Tom IX.djvu/14

Ta strona została przepisana.

wyuczyć wszelkich sposobów i ćwiczeń zawodu rycerskiego, w których też dzielny młodzian w krótkim czasie wszystkich rówienników swoich odwagą i zręcznością przewyższył. Rychło też sprzykrzyła mu się miękość i jednostajność życia dworskiego, i szerszego pola do okazania waleczności swojej zapragnął, do czego jeszcze bardziej go zagrzewał przykład dwóch starszych braci, którzy już się sławą okryli w wyprawie neapolitańskiej. Gdy więc wkrótce po śmierci Ferdynanda († 1516), w skutek wyniesienia następcy jego Karola I (na cesarstwie Karola V) na cesarza rzymskiego, nowa wojna wybuchła, wszczęta przez współzawodnika Karola, Franciszka I, króla francuzkiego, Ignacy nie mogąc dłużej powściągnąć rycerskiego zapału swego, porzuciwszy dwór, pospieszył do najechanej przez francuzów Nawarry, gdzie się jako ochotnik do wojska hiszpańskiego zaciągnął. Całą duszą lubując się w uciechach i zmiennych przygodach życia wojennego, dzielny i nieustraszony w boju, pięknej twarzy i okazałej w świetnym swym rynsztunku postawy, wielbiony był powszechnie, jako wzór prawdziwego rycerza, ale zarazem też kochany i poważny od wszystkich, bo chociaż obyczajów nie zupełnie od nagany wolnych, umiał przecie dla wiary i rzeczy świętych cześć należną zachować, a wszędy się odznaczał wspaniałomyślną hojnością, ludzkością i uprzejmością ku wszystkim (Maffei, De vita et moribus s. Ign. 1. 1 c. 1). Lecz w ciągu tejże wyprawy nawarskiej, tak świetnie rozpoczętej, Opatrzność gotowała młodemu rycerzowi zdarzenie, które stanowczy miało wywrzeć wpływ na wszystko życie jego i, rychły kładąc koniec orężnym jego bojom, do wyższego i świętszego powołać go żołnierstwa. Broniąc, z garstką wojsk hiszpańskich, oblężonej od francuzów fortecy pampelońskiej, Ignacy, strzałem nieprzyjacielskim ugodzony w obie nogi, odniósł dwie ciężkie rany i dostał się do niewoli. Nieprzyjaciele jednak, podziwiając męztwo bohaterskiego młodzieńca, łaskawie z nim się obeszli i, po pierwszém opatrzeniu ran jego, odesłali go wolnego do swoich, t.j. do niedalekiego od Pampelony rodzinnego zamku Loyoli. Tu okazała się konieczność nowej operacji, bardzo bolesnej, która tak silną spowodowała gorączkę i tak wielki upadek sił, że już lekarze tracili nadzieję ocalenia chorego, zaczém i w wigilję śś. Ap. Piotra i Pawła opatrzono go św. sakramentami. Ale Opatrzność czuwała nad wybrańcem swoim. Ignacy wyzdrowiał i sam całe życie swoje niespodziewane to uzdrowienie poczytywał za cud, wyjednany mu przyczyną księcia Apostołów, do którego od dzieciństwa gorące miał nabożeństwo i, jeszcze w wojsku będąc, codziennie śpiewał hymn na cześć jego, który sam sobie ułożył (Maffei 1. c.). Mimo to jednak i to cudowne, jakiém je sam uznawał, uzdrowienie, nie od razu uleczyło Ignacego ze światowej próżności. Troskliwy o swą urodę i pragnąc uwolnić się od kalectwa, w skutek ran pozostałego i psującego wdzięk kształtnej jego postaci, sam zażądał trzeciej operacji, która jednak niewiele pomogła, bo prawa noga, mocniej nadwerężona, pozostała mu na zawsze nieco krótszą od lewej. Przebywszy z rzadką cierpliwością tę operację, nadzwyczajnie bolesną, zmuszony był, choć zresztą zupełnie zdrów, długi czas leżeć w łóżku. Znudzony tą długą bezczynnością, a nie mając innej rozrywki, zażądał książek do czytania, lecz w braku romansów i powieści rycerskich, w których dotąd wyłącznie miał upodobanie, a których w zamku nie było, musiał poprzestać na żywotach Chrystusa Pana i świętych.