Razem wszakże z przymierzem egipskiém wzięły przewagę egipskie zdrożności, a prawowierni, pobożni i gorliwi żydzi, których wstręt do egipcjan doświadczeniem tylu wieków był aż nadto usprawiedliwiony, byli prześladowanymi, a przynajmniej podejrzanymi o brak patrjotyzmu. Na nieszczęście znaleźli się i fałszywi prorocy, którzy śmiało zapowiadali rychły upadek nowo-powstałej monarchji chaldejskiej, ma się rozumieć przez Faraona. H. zdaje się czynić alluzję do owego smutnego położenia prawowiernych izraelitów, gdy z żalem mówi: „Dopókiż, Panie, wołać będę a nie wysłuchasz? Krzyczę do Ciebie uciśniony, a nie pomagasz mi! Czemuż dajesz mi widzieć nieszczęście i oglądać utrapienie? a spustoszenie i ucisk jest przedemną, a powstaje kłótnia i wzmaga się spór?“ i t. d. Na zarzut że, czemu H. grozi chaldejczykom nie egipcjanom, jeśli bezbożność była skutkiem wpływu egipskiego? odpowiada Schegg (op. c. p. 26), że Chaldea, nie Egipt, miała być rózgą gniewu Bożego względem Judy; że ucisk, na jaki się H. uskarża, wychodził nie od samego Egiptu, lecz od partji po egipsku myślącej, i że właśnie dla tej partji nie mogło być nic przykrzejszego nad to, że chaldejczyk, którym ona gardzi, otrzyma panowanie nad światem i ukarze Judę, ufającego w opiece Egiptu. Przyznać jednak należy, że między r. 609―606 chaldejczycy nie byli tak słabym narodem, jak przed 625, t. j. przed Nabopolassarem i przed zburzeniem stolicy assyryjskiej Niniwy; od r. 625 potęga ich coraz wzrastała, aż wreszcie Nabuchodonozor stał się panem monarchji, która zajęła miejsce dawnej assyryjskiej, więc około 609 r. nie była rzeczą do uwierzenia niepodobną zapowiedź, że chaldejczycy staną się panami Judei. Skoro zaś H. przepowiada (1, 5), jako rzecz dziwną i trudną do uwierzenia, ukaranie Judei przez chaldejczyków, to proroctwo jego musiało być wyrzeczone wcześniej, niż przypuszcza Schegg i inni, a więc przez 625 r., kiedy chaldejczycy byli narodem mało znaczącym. Dla tego zdanie, że H. prorokował ok. r. 629, za Jozjasza, lub nawet wcześniej, za Ammona (642―640), uważamy jako prawdopodobniejsze (ob. Stickel, Prolusio ad interpret. III cap. Habacuci, Neostad. 1827 I 27, i Delitzsch, De vita Hab., gdzie są wyłożone rozmaite poglądy krytyczne względem H'a). Rabini żydowscy, a między chrześcjańskimi pisarzami Huet (Dem. proph. IV p. 246), Sanctius (Comment. p. 324), Hävernick (Einleitung II 2 p. 386) i inni odnoszą proroctwo H'a do czasów Manassesa (687―642). ― § 6. Żadną zaś miarą utrzymać się nie da twierdzenie racjonalistów, jakoby H. prorokował dopiero podczas pierwszego najazdu Nabuchodonozora na Palestynę r. 604 (Eichhorn, Einleit. in d. A. Test. IV p. 403), lub za Sedecjasza, podczas, a może i po zburzeniu Jerozolimy (Bertholdt, Einleit. VI 1667; Justi, Der Proph. Hab. p. 3; Wolff, Der Prophet Habakuk p. 67, 68). Na poparcie swego zdania racjonaliści przytaczają, że w 1, 2―4 H. podaje się za naocznego świadka gwałtów, popełnianych przez chaldejczyków (inne mniejszej wagi dowody ob. Stickel, Prolus. ad c. III H. p. 41). Lecz gdy tam nie mo mowy o przemocy cudzoziemskiej, tylko o wewnętrznym stanie teokracji, jak widać ze słów: thaphug thora (zmartwiał zakon, Vulg. lacerata est lex; dobry wykład tego miejsca ob. Bäumlein, Comment. de Hab. viticin., Heilbronnae 1840 p. 9), przeto nie można twierdzić, żeby H. podawał się za naocznego świadka gwałtów chaldejskich. Zresztą, choćbyśmy przypuścili, że H. pisał po zburzeniu Jerozolimy i że w rodz. I jest historykiem, to pozostaje
Strona:Encyklopedja Kościelna Tom VII.djvu/21
Ta strona została przepisana.