uwierzenia! Posiwiały nad księgą przyrody, naturalista nie rozpoznawał najbardziej sobie znanych przedmiotów.
Liście, naprzykład, przestały być dla mnie liśćmi. Zarysy i postać nie dały się, jak dawniej, objąć jednem spojrzeniem i dopiero dłuższe oglądanie przez odwróconą lunetę pozwalało mi rozpoznać gatunek.
Ogromne te płaty, o chropowatej powierzchni, najeżone bywały częstokroć nieprzeliczonemi szczecinkami lub przezroczystemi, kolorowemi kolcami. Takie same kolce lub szczecina pokrywały wiele łodyg, a nawet korony kwiatowe. Wyrostki, o których mówię, były to zwykłe włoski, pokrywające powierzchnię liści i łodyg różnych roślin.
Jedne były zwyczajnemi, ostro zakończonemi wyrostkami, powstałemi z przedłużenia się lub podziału komórek naskórka, inne, gruczołowe, na czubkach zgrubiałe, sączyły ze swych główek lepką ciecz, która spływała na powierzchnię liścia lub łodygi i tworzyła warstwę podobną do rozlanej warstwy miodu.
Wstępowanie na tak lepkie liście, nie było bynajmniej przyjemnem; w każdym razie, los mój był o wiele weselszym od losu drobnych muszek i chrząszczyków, które, niebacznie siadając na takich liściach, całemi secinami przylepiały się do nich i dopóty szarpały, usiłując uwolnić ugrzęzłe nóżki i skrzydełka, aż wyczerpane i zgłodniałe ginęły marnie. Spotykałem rośliny, na których widziałem seciny nieszczęśliwych istot, w części już zaschłych, w części skazanych na zagładę. Szczególniej niektóre gatunki Łomikamienia (Saxifraga), Firletek (Lychnis) i Lepnic (Silene), a także Rozchodnika (Sedum), okryte bywały mnóstwem muszek, chrząszczyków, mszyc, mrówek, lub drobnych liszek.
Tak samo niezwykły wygląd miały ziarna piasku. Przybrały one pozór ogładzonych brył szklannych, o żółtawym, lub czerwonym odcieniu.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.