Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

skrępowanemi, jak rycerze średniowieczni, zakuci w ciężkie blachy? Gdzie tam! odznaczają się one największą lekkością ruchów, tak na lądzie, jak w wodzie i w powietrzu!

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W chwili, gdym przez odwrócone szkła najspokojniej obserwował wielkie jak księżyc... oko mego przyjaciela...

Zapatrzony w te cudowne widoki, i zamyślony głęboko, choć nie jestem poetą ani malarzem, długo nie mogłem oderwać oczu od otaczającej mię panoramy, aż nareszcie przeniosłem wzrok na zachód, gdzie otrzeźwił mię widok chorągwi i zamglony cień ludzkiej postaci. To sir Biggs siedział nieruchomo wpatrzony w pstry kobierzec dolinki.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Pierwsze chwile wyprawy przyniosły mi przestrogę, aby nie bawić się w astronoma, gdy się niema stałego gruntu pod nogami. W chwili, gdym przez od-