Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

katastrofy. Przytem pamiętajmy jeszcze, że brutalnej przemocy ludzkiej podlega maleńka cząstka mrówczego narodu, to jest ta tylko, co wspólne z człowiekiem zamieszkuje obszary. Reszta, gnieżdżąca się w puszczach Europy i innych części świata, nie obawia się ludzi, nie domyśla się nawet ich istnienia. Jeśli więc mimo srogiej zależności od martwych sił przyrody, które nam częste i dotkliwe płatają figle, — my, ludzie, głosimy się jej panami, dlaczegóżby miały inną logiką rządzić się w tej kwestyi mrówki? Wymagać tego od nich byłoby zawiele. Zresztą, jeśliby one w niezrozumiałej dla nas skromności nie uznały siebie za koronę stworzenia, to z pewnością umieściłyby na tronie sześcionogiego i skrzydlatego przedstawiciela rozumu i siły w mrówczem pojęciu tych słów.


Jedne pięły się w górę, na pionową łodygę...

Podczas tych wywodów uczułem, że mi głód zaczyna dokuczać, trzeba więc było wyjąć z torby podróżnej posiłek i zająć się pokrzepieniem osłabłego ciała, a tymczasem, coraz to nowe mrówki przesuwały się przed memi oczyma.
Jedne pięły się w górę na pionową łodygę, w blizkości której rozbiłem obóz, inne schodziły po niej śpiesznie i znikały w zaroślach.