Tajemnice rodzinne.
Nie była ona tym razem dzięki mrówkom, uciążliwą. Praktyczne stworzenia nietylko podobnie jak pasterze i myśliwi, znają swoje ścieżyny, ale wydeptują nawet formalne drogi bite. Szedłem traktem mrówczym. Przez wdzięczność za ulgę, pragnę mimowolnym inżynierom poświęcić jeszcze chwil kilka, tem więcej, że ich organizacyę poznałem cokolwiek w częstych popasach w blizkości mrowisk, w luźnych obserwacyach, szczególniej zaś podczas deszczów, kiedy to wezbrane wody przykuwały mię do miejsca na długo i jak na wyspie jakiej więziły razem z mrówkami, oraz innemi owadami. Mając sposobność w takich warunkach przyglądać się sześcionogim bohaterom, przekonałem się, że wszystko, co wiemy dotąd o mrówkach, nie wystarcza do sprawiedliwego i ścisłego sądu