nic rozwoju istot organicznych, a klucz do tych tajemnic spoczywa w studyach nad życiem i obyczajami istot niższych.
Daruj więc, jeszcze raz proszę, żem cię tak długo zabawiał mrówkami. Gotów jestem już więcej ci o nich nie wspominać, ale pod warunkiem, że przez krótką chwilę posłuchasz jeszcze... o mrówkach.
Mam ochotę zrobić cię powiernikiem ich tajemnic rodzinnych. Ręczę, że poznasz bardzo ciekawe strony ich charakteru.
Przedewszystkiem wypada mi wspomnieć o jednej interesującej okoliczności, jaka nie ma nic równego w całem królestwie zwierzęcem, z wyjątkiem niektórych pszczołowatych. Dotyczy ona kwestyi wychowania dzieci.
Większość owadów wcale nie zajmuje się wychowaniem potomstwa, a u reszty rodzone matki zajmują się tą ważną czynnością.
Wśród zwierząt ssących i ptaków, ciężary wychowania ponoszą tylko matki, ojcowie rzadko kiedy dopomagają im w tych zajęciach; w jednem tylko społeczeństwie owadów towarzyskich, do jakich należą mrówki i pszczoły, nietylko ojciec ale nawet matka nie troszczą się o swe maleństwa. Obowiązek ten spada na istoty, dla których młode pokolenie całkiem powinno być obojętnem, na stworzenia rodzaju nijakiego, coś w guście poczciwych ciotek‑panien, oddanych zwykle całem sercem swym siostrzeńcom i siostrzeniczkom. Nijakie robotnice, przejęte miłością prawdziwie macierzyńską, są niezbędnemi do utrzymania mrówczego rodu, chociaż funkcye ich, trzeba przyznać, umieją podobno spełniać w młodych mrowiskach, w braku robotnic, same matki. W dużem mrowisku ginęłoby marnie dziewięć dziesiątych potomstwa bez robotnic, samiczkom bowiem tak Pan Bóg błogosławi, że nie miałyby siły i czasu na wychowanie swych dziatek. Oko-
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.