Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

dając hasło do wstawania. Wykazują one w tej czynności wiele energii. Leniwe śpioszki są szarpane nielitościwie i przemocą wywlekane na wierzch mrowiska. W obec takiej energii i tak ulepszonych sposobów budzenia, w kilka już minut wszystko co żyje jest w ruchu, bo też robota czeka duża i pilna. Należy wynieść drobne liszki, oraz kokonki i ogrzać w ciepłych promieniach słonka, a po kwadransie odnieść to wszystko do właściwych pokojów, aby im znowu gorąco nie dokuczało.
Ciągła ta krzątanina stanowi jednak zaledwie małą cząstkę wszystkich trudów wychowania i niczem jest jeszcze wobec ciężaru żywienia młodej generacyi. Młode liszki potrzebują po kilka razy na dzień przyjmować posiłek, a same nie umieją sobie żadną miarą poradzić. Są to niedołężne istotki, prawdziwe niemowlęta, które bez opieki starszych zginęłyby z głodu. Wobec tych potrzeb ruchliwe mrówki stają się niańkami, a nawet poniekąd mamkami rozpieszczonych istotek.
Sposób karmienia tych stworzeń jest niezmiernie oryginalny i nie zgadłbyś nigdy, jak się on dokonywa. Gdybyś mógł zajrzeć do izby, w której zgłodniałe liszki nadstawiają swe pyszczki do nadchodzących karmicielek, ujrzałbyś, że każda świeżo przybyła zbliża swój pyszczek do buzi małej pocieszki. Pomyślisz sobie, że pewno całuje ona na dzieńdobry lub dobre południe głodne biedactwo, trzymając już w jednej łapce jabłuszko, w drugiej pierniczek na zakąskę, a w trzeciej obwarzanek, bo takby zrobiła (naturalnie, gdyby rozporządzała trzema łapkami) niejedna młoda mateczka, praktykująca często ten sposób pieszczot.
Otóż nie! mrówki nie mają czasu na czułe sceny. One poprostu po to zbliżają swe usta do pyszczków liszek, aby oddać prosto w buzię maleństwa kleisty pokarm, napół już przetrawiony, jaki zwracają z własnych