wnętrzności. Jeśli grymaśna liszka nie chce otworzyć buzi, otrzymuje ona od zniecierpliwionej niańki porządnego szturchańca i pyszczek otwiera. Spełniwszy swoją czynność, oddala się opiekunka śpiesznie po nowe pożywienie dla czekających na swą kolej innych robaczków. Tak ucztuje młode pokolenie mrówek.
Nie estetyczne to, lecz prawdziwe!
Pomyśl teraz sobie, że w dużem mrowisku biedne robotnice mają przez całe lato 7 do 8‑iu tysięcy takich darmozjadów do wykarmienia, a zrozumiesz, dlaczego się tak bezustannie krzątają. A zresztą, czyż to koniec na tem ich zajęciom? czy nakarmiwszy pupilki, mogą już założyć łapki na brzuszek i młynkować pazurkami?
Ho! ho! daleko do tego! Muszą przecież zamorusane i nieznające jeszcze porządku liszki umyć i oczyścić, muszą uprzątnąć po nich rzeczy niepotrzebne tak prędko, aby powietrze zawsze było świeże i czyste, a ponieważ ani rąk, ani pieluszek, ani żadnych innych, potrzebnych przyborów ku temu celowi nie posiadają, wszystko załatwiają zapomocą pyszczka.
Nie zapominaj jeszcze, że są w mrowisku kokonki. Chociaż one jeść nie potrzebują, ale muszą być przenoszone co dzień to na słońce, to do piwnic i pilnie strzeżone.
Dołącz do tego wyprawy do wrogich mrowisk po kokony, obronę własnego gniazda na wypadek napaści ze strony sąsiednich mrowisk, dołącz nadzwyczajne roboty, jakie się dość często trafiają, gdy przechodzące zwierzę lub ptak rozgniecie nogą część mrowiska, a pojmiesz, że pilne robotnice czasu na próżniaczkę nie mają. Gdy nareszcie nadejdzie chwila wykluwania się poczwarek z kokonów, powstaje zgiełk w mrowisku. Co chwila nowy obywatel przybywa! Mrówki są zachwycone! Biegają, trącają się różkami, opowiadając sobie nowinę i zgadują stojąc nad kokonem, co będzie: samczyk, samiczka, czy towarzyszka pracy.
Strona:Erazm Majewski - Doktór Muchołapski.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.